? Hej Kiedy czytacie te słowa zwierz jest a.) w drodze na lotnisko b.) na lotnisku c.) w samolocie d.) na lotnisku e.) w jakiejkolwiek innej lokalizacji w Londynie. W każdym razie w zależności od tego kiedy czytacie ten wpis macie do czynienia ze zwierzem lokalnym albo wyjazdowym. Nie mniej dzisiejszy wpis nie ma z tym wiele wspólnego, tematycznie ale trochę ma technicznie. Oto zwierz przed wyjazdem zapytał swoich czytelników o czym chcieliby poczytać kiedy go nie będzie i padła propozycja by wymienił dziesięć najlepszych i najgorszych zakończeń seriali. Ponieważ jednak zwierz wyjeżdża i wszystkie notki pisze dodatkowo musicie pogodzić się z tym, że zwierz wymieni 5 najlepszych i najgorszych jego zdaniem zakończeń seriali. I teraz ważna uwaga — zwierz wie, że istnieją jakieś odgórne spisy dobrych i złych zakończeń — wśród nich są opisy takich odcinków, które budzą prawdziwe przerażenie w zwierzu (przeczytajcie jak skończył się serial czy poczytajcie sobie o ostatnim sezonie Rosanne), ale zwierz tych seriali nie oglądał. Tak więc dostaniecie tu tylko dobre i złe zakończenia seriali, które zwierz widział. I teraz może wam się to wydać dziwne — seriali, które zwierz widział od początku do końca jest niewiele, więc np. zakończenie Lost raczej nie znajdzie się na tej liście. Tak kończyć: Six Feet Under — zwierz będzie się powtarzał, i będzie zupełnie nie oryginalny. Ale uważa, że nigdy nie skończono serialu lepiej niż ma to miejsce w przypadku Six Feet Under. Serial, kończy sekwencja, która nie tylko zamyka raz na zawsze wszystkie wątki, ale także przypomina nam (a może tylko zwierzowi) jak bardzo zżyliśmy się z naszymi bohaterami — przynajmniej zwierz ma wrażenie, że w tych ostatnich kilkunastu minutach zawarto taką ilość emocjonalnego ładunku jakiego niektóre seriale nigdy mieć nie będą. Zwierz już co prawda nie łka oglądając te sceny ale musi przyznać, że nieco mu się oczy szklą. Jednak tym co budzi w zwierzu największy podziw, jest fakt, że zdecydowano się naprawdę opowiedzieć historię do końca — to daje zwierzowi poczucie, że może bez lęku wracać do serialu. Poza tym sama końcowa sekwencja jest małym osobnym filmowym dziełem sztuki gdzie świetnie łączy się muzyka, to co dzieje się teraz i to co dziać się jeszcze będzie. Pod spodem zwierz zamieszcza ostatnie najważniejsze sześć minut finału, dla tych, którzy widzieli i chcą sobie przypomnieć. Blackadder — komediowy serial dziejący się na froncie I wojny światowej (tam zastaje potomka knującego rodu historia) zawsze ma ten sam problem — czy można się śmiać z żołnierzy i oficerów nie biorąc pod uwagę tego co stało się z wieloma z nich. No nie można. Dlatego, też czwarty sezon (a tym samym cały Blackadder bez odcinka specjalnego) kończy się zaskakująco dramatyczną nutą. Zwierz musi powiedzieć, że rzadko zdarza się skończyć oglądać serial komediowy i człowiekowi wcale nie jest do śmiechu tylko wręcz przeciwnie. Zwierz wyróżnia to zakończenie bo dochodzi do wniosku, że wymgało do twórców nie tylko odwagi ale i dojrzałości. Poza tym dzięki temu zwierz ogląda czwarty sezon Czarnej Żmii jakby nieco inaczej. W każdym razie dla zwierza jest to jedno z bardziej zaskakujących i poruszających zakończeń serialu. ER — jak skończyć serial, który był obecny na antenie przez 15 sezonów — tak długo, że Clooney, który odszedł z serialu by robić wielką karierę, zdążył już dostać Oscara zanim serial się skończył. Scenarzyści ostatniego odcinka zdecydowali się po pierwsze ponownie sprowadzić jak największą ilość znanych z poprzednich sezonów lekarzy z powrotem do Chicago, a po drugie, poza wiadomością, że córka ma zamiar odbywać staż w tym samym szpitalu, w którym kiedyś pracował jej ojciec, nie zrobili nic. Ostatnie sceny odcinka pokazują kolejne podjeżdżające pod szpital karetki naszych dzielnych lekarzy wybiegających by nieść im pomoc. Kamera odjeżdża i tak dobiega kresu 15 lat obserwowania Chicagowskiego szpitala. Zwierzowi podoba się ten sposób zakończenia serialu bo uważa, że w tym przypadku brak puenty jest puentą. Serial który przez piętnaście lat pokazywał nam wycinek z życia szpitala nie mógł się zakończyć ani wielkim podsumowaniem ani wielkim “Bum” mógł natomiast po prostu zasygnalizować nam że wszystko toczy się dalej własnym życiem na które my już nie będziemy patrzeć Life on Mars — zwierz nie chce zdradzać zakończenia serialu, który trochę jak Lost cały jest nastawiony na zakończenie — zwierz może powiedzieć jedno — on taką wizję jaką mu przedstawiono kupuje. Co więcej wydaje mu się, że woli taką niż jakąkolwiek inną. Być może zajmuje tu miejsce w jakimś wielkim sporze czy to dobre czy złe zakończenie historii policjanta, który potrącony w 2006 budzi się w 1973 ale zwierz już dawno temu stwierdził, że taka wizja go pociąga. Choć to bardzo subiektywna opinia. Zwierz pisze tak bardzo ogólnikowo ale jak by wam powiedział jak się kończy to pewnie zabrałby wam jakieś 80% przyjemności oglądania serialu. The Office — widzicie to taki serial, który kończy się dwa razy bo możemy uznać za zakończenie ostatni odcinek drugiego sezonu lub odcinek świąteczny — i właśnie z tego powodu zwierz lubi The Office. Widzicie zwierzowi podoba się zarówno wizja, że końcem jest ostatni odcinek drugiego sezonu jak i wizja, że wszystko skończyło się po odcinku świątecznym. Fakt, że jedna historia może mieć trochę bardziej i trochę mniej optymistyczne zakończenie bardzo się zwierzowi podoba — rzadko też zwierz ma wrażenie, że mimo skąpej ilości odcinków historia zakończyła się dokładnie wtedy kiedy powinna — oczywiście zwierz pewnie radośnie oglądałby kolejne sezony serialu ale cieszy się, że zafundowano mu koniec tak szybko. Tak nie kończyć Gilmore Girls — zwierz oglądał Gilmore Girls później niż wszyscy i od razu na DVD — posiada z resztą tylko 6 sezonów bo po prostu nie mógł się zmusić by kupić siódmy. Problem z końcem Gilmor Girls jest taki, że scenarzyści postanowili rowiązać ważne kwestie w kilka minut — i tak Rory, której całe życie od dobrych paru sezonów kręciło się wokół jednego chłopaka radośnie rzuca go w dniu zakończenia studiów, z kolei jej matka, która od dłuższego czasu nie mogła się pogodzić ze swym dawnym narzeczonym nagle uświadamia sobie, że tylko on. Zwierz, który bardzo lubił serial poczuł się trochę oszukany, jakby przez kilka ostatnich sezonów sprzedawano mu jako ważne wątki, które potem potraktowano bardzo po macoszemu. Co prawda zwierz rozumie ku czemu zmierzali scenarzyści (dobre zakończenie, to proste zakończenie) ale sposób w jaki dotarli do końca raczej zwierza zirytował Przyjaciele — zwierz ma problem z końcem Przyjaciół — z jednej strony — wszystkie wątki ładnie pokończono. Wszystkie? No właśnie nie — ponieważ Joey miał dostać swój własny serial, jego wątek właściwie nigdy nie został skończony — to pierwszy zarzut zwierza. Drugi to fakt, że serial musiał posunąć się aż do tak dobrze znanego i taniego chwytu jak to, że ktoś ma wyjechać za granicę, by wszyscy nagle zaczęli przyznawać się do swoich prawdziwych uczuć. Jednak chyba najbardziej zwierz jest zły z tego powodu, że wszystko wydarzyło się na raz w ostatnich odcinkach, tak jakby ktoś przyśpieszył i postanowił załatwić wszystko w jednym godzinnym odcinku. Zwierz musi powiedzieć, że ostatni odcinek serialu takiego jak Przyjaciele powinien zapadać w pamięć tymczasem zwierz złapał się na tym, że nie był ani wzruszający ani śmieszny. A to poważny błąd. Przystanek Alaska — zwierz ma tylko jeden problem z zakończeniem tego serialu — przyszło zdecydowanie za późno — serial o żydowskim lekarzu odrabiającym studenckie stypendium na Alasce miał sens póki głównym bohaterem był żydowski lekarz, gdy jednak Joel wrócił do Nowego Jorku trzeba było serial skończyć — z resztą odcinek, w którym odchodzi jest bardzo dobry — a jego ostatnie sceny, jak najbardziej nadawałby się na koniec całego serialu. Niestety produkcje postanowiono pociągnąć jeszcze sezon dalej i tak otrzymaliśmy nijakie zakończenie zupełnie innego serialu. A szkoda bo gdyby skończono produkcję odrobinę wcześniej zwierz wracałby do niej dużo chętniej. Nip/Tuck — zwierz oglądał z niekłamaną przyjemnością serial, który rozpoczął się genialnie w trzecim sezonie osiągnął swój szczyt (serio trzeci sezon Nip/Tuck jest świetny! Zwłaszcza finał) ale potem zaczął robić się co raz bardziej szalony. Kiedy doszedł do ostatniego sezonu poziom stężenia idiotyzmu osiągnął taki stopień, że zwierz naprawdę nie wierzył w to co widzi. Nie mniej obejrzał serial do końca, widząc ku swojemu co raz większemu zdumieniu kolejne co raz dziwniejsze rozwiązania. Ostatecznie serial, kończy się równie paranoicznie jak cały ostatni sezon, co przypomina zwierzowi by nigdy więcej nie oglądać seriali Ryana Murphy, bo zdecydowanie żyją one dłużej niż powinny a pierwszy sezon i tak jest jedynym naprawdę dobrym. Gotowe na Wszystko — zwierz jest zły dość świeżo na sposób w jaki zakończono Gotowe na wszystko — po pierwsze cały odcinek sprawiał wrażenie raczej zakończenia dość średniego sezonu, niż serialu, po drugie w końcowej sekwencji dopowiadającej życie bohaterek zabrakło jednej z nich — Susan, czego zwierz nie może wybaczyć scenarzystom. Poza tym zwierzowi nie podoba się jak bardzo sztampowo zakończono ich wątki oraz to, że zasugerowano, iż po opuszczeniu sąsiedztwa już nigdy więcej się nie spotkały co jest jakimś kompletnym idiotyzmem biorąc pod uwagę ile razem przeszły. Zwierz bardzo liczył na dobry koniec serialu i być może dlatego teraz zgrzyta zębami. Jak widzicie nie jest to zestaw szczególnie ciekawy. Być może dlatego, że seriale właściwie nie są stworzone do zakończeń. Bardzo niewiele produkcji wie jak się skończy, bardzo wiele kończy się przedwcześnie i chyba rzadko scenarzyści naprawdę wiedzą ku czemu zmierzają. I tak złych zakończeń seriali jest więcej niż naprawdę dobrych, zaś najwięcej jest takich, które są po prostu żadne i budzą zawód. Zwierz jak chyba widać lubi zakończenia ostateczne. Nie mniej zdaniem zwierza trudno (w przeciwieństwie do książki lub filmu) wnioskować po zakończeniu o jakości serialu. Choć może się to wydawać paranoiczne w przypadku seriali koniec wydaje się być jedynie dodatkiem do czegoś co równie dobrze może egzystować bez końca (a właściwie bez wybitnego końca) czego najlepszym przykładem są wszystkie świetne skasowane seriale, które nigdy nie doczekały się rozwiązania wszystkich wątków. Ps: Być może jednak pierwszy akapit jest mylny i czytacie ten tekst kiedy zwierz jest jeszcze w domu i czeka na taksówkę. Ale pamiętajcie — nieobecność zwierza nie zwalnia od komentowania bo zwierz ma dostęp do netu na tyle duży by czytać wasze komentarze.
ZUS na rozpatrzenie wniosku ma 60 dni od daty wpływu do ZUS wniosku o świadczenie rehabilitacyjne, a w przypadku badania przez komisję lekarską 30 dni od daty wydania orzeczenia. Jeśli zdarzy się, że otrzymamy od ZUS odpowiedź odmowy przyznania świadczenia, można złożyć odwołanie od decyzji w terminie 14 dni na druku OL-4.Graj teraz! Kategorie Dyskusje Najpopularniejsze... Grupy Zaloguj się Kategorie Dyskusje Najpopularniejsze... Grupy Strona główna› Polish› Sugestie, pochwały & krytyka Event kończy się w nocy... Co za mało rozumny człowiek postanowił aby event kończyć w nocy? Czy GGE już całkiem zeszło na psy i liczy się tylko kasa kasa kasa?? po co grać w tą grę, poświęcać czas skoro i tak idzie wszystko w piach? Po co był ten event? Uciekło mi prawie 2k woja bo event został zakończony w nocy? jaka bd odpowiedź supportu? Mogłem sobie jedzenie przesłać i oni nie ponoszą odpowiedzialności za to... Gra jest totalnie niedopracowana posiada liczne bugi, złe są decyzję podejmowane w związku z grą ale co tam za wszystko winę i tak ponoszą gracze... Post edited by Basket13 on
Milczala, nie chcac dac sie zlapac. Jak konczy sie legenda o Ciri? Przeciez kazdy to wie. Patrzyla w ciemna w tonacji akwarele przedstawiajacy nieksztaltna barke sunaca p o powierzchni zasnutego oparami jeziora, barke popedzana dluga tyka przez kobiete widoczna tylko jako czarna sylwetka. Wlasnie tak konczy sie ta legenda. Wlasnie tak. NimueKażdy z nas zna przyjaciółki-nierozłączki, które twierdzą, że poszłyby za sobą w ogień. Ale ile z nich mówi prawdę? Podam Wam teraz przykład dziewczyn, które umierając, patrzyły sobie w oczy. -Sabina!- wesoły głos Loli dało się słyszeć z drugiego końca korytarza- bo autokar nam odjedzie! -OK, już idę- odpowiedział głos dochodzący z toalety- tylko umyję ręce. Lola weszła do łazienki i z uśmiechem zapytała: -Cieszysz się? -Pewnie. A Ty? Wystarczyło na nią spojrzeć; roześmiane oczy i wypieki na policzkach. To właśnie Lola. Kochany, roześmiany człowieczek, który zawsze wnosił atmosferę. Tę cudowną, wesoła atmosferę. I Sabina. Z pozoru zupełnie inne, a tak naprawdę identyczne. Każdy je znał. Lola i Sabina. Sabina i Lola. Zawsze razem. No własnie, zawsze... -Zajmuję górę!- krzyknęła Sabina, gdy tylko wtaszczyły walizki do domku. -Chyba śnisz. Złaź z mojego łóżka!- krzyknęła roześmiana jak zwykle Lola, gdy jej przyjaciółka wskoczyła zwinnie na łóżko. -No to chodź tu. Kiedy tylko Lola usiadła obok Sabiny, ta zapytała: -Ciekawe, kto mieszkał tu przed nami? -Może morderca?- spytała tajemniczo Lola, i zaraz potem wybuchnęła śmiechem. - Hah, a może duch? Znaczy ktoś, kto teraz jest duchem... -Gupku Ty!- krzyknęła Lola, akcentując literę "u" i mocno przytuliła to będą cudowne wakacje... - Jasne! Najlepsze pod słońcem! Ej, która godzina?- spytała Sabina, patrząc na Lolę. - 23:14. Za 48 minut godzina duchów... - Psychol!- zapiszczała Sabina i uderzyła w przyjaciółkę poduszką. Kiedy skończyły chichotać, Sabina zrobiła poważna minę i odparła naprawdę przerażającym głosem - Mówiłaś, że jest 23:14... -Aha. A co?- zapytała zdziwiona Lola. -I powiedziałaś, że za 48 minut 24:00, godzina duchów? -Yyy... No kontynuowała, trochę wystraszona Lola -A nie za 46 minut? Bo za 48 minut, byłaby 24:02...- odparła skupiona Sabina. Po chwili przeniosła wzrok na zbitą z tropu Lolę i uśmiechnęła się uroczo. - Ale mnie wystraszyłaś! Jesteś szalona!- zaśmiała się Lola. -No, spadaj się umyć. Potem ja. Do godziny duchów musimy się wyrobić. -Sabina... -Co? - wydukała zaspanym głosem dziewczyna i rozejrzała się po pokoju. - Nie mogę spać. Która godzina?- zapytała Lola cicho. -23:58. Lola, chcę spać. Dobranoc -Za dwie minuty... -Cicho. Przestań się straszyć!- powiedziała Sabina, patrząc na przyjaciółkę. Po chwili, w pustym pokoju rozległ się szept Loli: - A która godzina teraz?- spytała, delikatnie akcentując słowo "teraz" -Za 20 sekund godzina duchów. Dobranoc- ucięła krótko Sabina. -Dobranoc... Stuk, stuk, stuk... -Boże, co to?- zapytała przestraszona Lola. -Nie wiem...- Odparła mniej pewnym głosem Sabina. -Która godzina?- zapytała Lola, jeszcze ciszej niż ostatnio. Tym razem Sabina bez protestów spojrzała na telefon. - Od ośmiu sekund jest 24:00. Chyba nie sugerujesz...? Kolejne stuknięcia... Głośniejsze. Lokatorki nie wiedziały co robić. Kolejne mocne uderzenia. Lola, bliska płaczu, zdławionym głosem powiedziała: -Otwórz, błagam... Błagam! Sabina powoli podeszła do drzwi i trzęsącą się ręka przekręciła klamkę. W świetle latarni, zobaczyli kobietę. Wyglądała jak przykładna pani domu. Sabina zebrała w sobie całą odwagę i spytała: -Coś się stało? Cisza. Kobieta zupełnie nie reagowała. Zdawałoby się, że może nawet nie oddycha... Kiedy Sabina ponowiła swoje pytanie, dama odparła cicho: - Mieszka tu Sami? Sabina spojrzała na Lolę. Była biała jak ściana. Jej usta lekko drgały. Sabina mimowolnie, oparła: -Nie, nie ma tu żadnej Sami. Musiała pomylić pani pokoje. Owszem, jest tutaj Samanta, ale ona mieszka w 14, a to jest 11. -Na pewno? - spytał flegmatycznie i jeszcze ciszej gość- nie oszukujecie? -N-n-nie... Naprawdę. - Dobrze, zatem Do odparła kobieta i odeszła za domek. Sabina zamknęła drzwi i spojrzała na Lolę. Nadal była biała jak ściana. -Śpijmy razem, proszę... Sabina spojrzała na nią z litościwym uśmieszkiem i odparła: -No nie mów mi że ta kobitka cie wystraszyła... -Csiiii!- wyszeptała Lola, wdrapała się na łóżko przyjaciółki i pociągnęła ją na nie. -Ej, co się stało?- spytała stroskana Sabina. Jeszcze nigdy nie widziała Loli w takim stanie. Nigdy. A znały się już długo. Owszem, Lola czasami bała się czegoś, albo była blada czy zestresowana, ale teraz to było coś innego. Wyglądała przerażająco... Lola popatrzyła jej w oczy. Zdziwiona koleżanka spytała ją cicho: -Co jest? Dziewczyna odparła tylko: -Obiecuj, że nie będziesz krzyczeć... -No spoko, odparła niedbale współlokatorka. Lola długo łapała powietrze ustami. Po dłuższej chwili wypowiedziała ledwie słyszalnym szeptem: -Ona miała tasak. Najpierw lekko przerażona Sabina, wybuchnęła teraz śmiechem. -Ahahahah! Dobre! Ej, wystraszyłaś mnie Lola. Dobre, dobre. Ale Lola nie reagowała. Słabym głosem powiedziała: -To nie żart... -Lola, skończ, przerażasz mnie... Po tych słowach obie położyły się spać. Obudziły się o O 8:15 było śniadanie. Zaspały. Bardzo szybko się ubrały, umyły, uczesały itp. i o 8:09 były gotowe do posiłku. Gdy opuszczały pokój, Sabina zamykając drzwi na klucz, zauważyła coś strasznego. Otóż na drzwiach, było podejrzane wgłębienie. Gdzie tam wgłębienie; wąska, ale długa dziura. A wokoło... Czerwona, zaschnięta substancja, która wyglądała trochę jak sami wiecie CO. Dziewczyny wystraszyły się nie na żarty. Lola w kółko powtarzała "wiedziałam, mówiłam, wiedziałam, mówiłam". -Trzeba o tym powiedzieć opiekunom. Trzeba, Sabina, trzeba! -Dobrze, skoro chcesz. powiedziała potulnie przyjaciółka. Ale w połowie drogi, zobaczyły policyjny patrol. Wokół było pełno gapiów, którzy byli usilnie odganiani przez opiekunów. Dziewczyny spytały przypadkowego chłopaka, o co chodzi. - Jesteście chyba jedyne, które nie wiedzą. Ktoś zabił Rudego. Tasakiem. Ponoć straszna rzeź jest tam w środku. Jeden policjant jest cały we krwi. Mamy w ogóle jutro stąd wyjechać. Albo do domu, albo gdzieś indziej. Kurde, Rudy był jedynym, który mieszkał sam... Straszne, po prostu cholera straszne...- i odszedł. Nagle Lola zaczęła gorączkowo powtarzać: -Boże Saba, ona była najpierw u niego, potem przyszła do nas... Boże, Boże... -Uspokój się Lola. Jutro jedziemy... Będzie dobrze... Szkoda, że nie było... Noc, 23:41. Sabina i Lola już od ponad 2 godzin leżą w łóżkach. Nic nie mówią, ale w ich ustach siedzi krzyk i klątwy. W pewnym momencie Sabina wyciągnęła rękę po telefon i wyszeptała do Loli: -Za cztery sekundy północ. Stuk, stuk, stuk... Znowu. Najpierw ciche , potem głośniejsze. Dziewczyny wtuliły się w siebie i milczały. Kolejne stuki. Tym razem słychać trzask łamanego drewna. I kolejny raz. Nagle w drzwiach pojawia się dziura. Z każdym stuknięciem powiększała się. Dziewczyny zaczęły płakać. Nagle tasak zniknął. Przez następne sekundy panowała zupełna cisza. Wtem przez dziurę ktoś wciągnął rękę do środka i dosięgał klamki. Lola zaczęła piszczeć. Ręka usilnie starała się dosięgnąć klamki... Kiedy już jej się to udało, do pokoju weszła owa kobieta, która odwiedziła je zeszłej nocy. Sabina objęła przyjaciółkę i zakryła ją swoim ciałem. Morderczyni powoli zbliżała się do nich. W ręce trzymała tasak. Czyściutki. Tej nocy to one były pierwsze... Boli. Głowa boli, ręka boli, noga boli, wszystko boli. Lola nie wiedziała, co się dzieje. Powoli otworzyła oczy i ujrzała kobietę. "Hm, dziwna dama." -pomyślała. "Wygląda jak gosposia domowa." Nagle przypomniała sobie wszystko. Nabrała haust powietrza. Rozglądała się dokładnie. Po jej lewej na krześle, siedziała Sabina. Lola była skrępowana liną, a Saba nie. Nagle kobieta, delikatnym i aksamitnym głosem wyszeptała: -Pobudka. Dziewczyny patrzyły na siebie, a potem na zabójczynie Rudego. Dzierżyła w dłoni tasak. Czyściutki tasak. -Czego pani od nas chce?- zapytała Saba cichym, zgłuszonym piskiem, przechodzącym w płacz. -Prawdy- powiedziała nieznajoma- Pozwólcie, że wyjaśnię wam zasady gry. Otóż Ty - tutaj wskazała na Sabinę - masz dwa wyjścia; albo uciekasz stąd teraz, zostawiając swoją przyjaciółkę ze mną, albo zostajesz, tym samym skazując się na śmierć. Wybieraj, masz dwie minuty na odpowiedź. -Idź, ratuj się. Sabina, błagam! Idź stąd!- usilnie prosiła Lola. Ale Sabina nawet nie drgnęła. Po upływie dwóch minut kobieta powiedziała z uśmiechem" -Gratuluję odwagi. Ale niestety, śmiem twierdzić, że twój wybór był zły. Złapała Sabę za rękę i rzuciła ją na podłogę Wyjęła zza pleców tasak i już chciała uderzyć nim bezbronną dziewczynę, gdy Lola rzuciła się na ziemię i zakryła przyjaciółkę swoim ciałem. Kobieta nie zdążyła zatrzymać ręki. Z ogromna prędkością uderzyła w kręgosłup Loli tasakiem. Wtedy jeszcze czyściutkim. Dziewczyny leżały na podłodze. Ostatnim, co zdążyły zrobić przed kolejnym ciosem morderczyni, było złapanie się za dłonie. Patrząc sobie w oczy, wyszeptały cichutkie "Kocham Cię". Po ich policzkach płynęły łzy. Nieznajoma zamachnęła się i uderzyła Sabę. Stojąc po łydki w krwi przyjaciółek i bawiąc się brudnym już tasakiem, wyszeptała, ze zdziwieniem i nutka podziwu: -A jednak przyjaźń nie kończy się nigdy... Każdy klient, kończąc umowę leasingu może skorzystać z wielu opcji, wybierając najlepsze dla siebie rozwiązanie. Spośród możliwości zakończenia umowy klient ma do wyboru: REKLAMA. 1. Wykup pojazdu na swoją firmę poprzez jednorazową zapłatę ceny zakupu (określonej w umowie w chwili jej podpisywania). 2.
Dwie mądrości, których przez lata się nauczyłam: nigdy nie oceniaj ludzi po pierwszych 5 minutach oraz nie oceniaj działań bo nigdy nie wiesz co przyniesie los… Łatwo się mówi? Nic bardziej mylnego. On i ona tworzą piękną i z pozoru bardzo szczęśliwą parę. Co się stanie kiedy ona spotka swojego byłego, a on będzie uwodzony przez koleżankę z pracy? Skromne, spokojne, klasyczne kino obyczajowe, które z jakiegoś powodu nigdy nie weszło do polskich kin. „Zeszłej nocy” Massy Tadjedin to gratka dla miłośników inteligentnych opowieści o relacjach damsko-męskich. Kiedyś mimochodem zobaczyłam na Ale Kino +. Bohaterów jest czwórka, dwie kobiety (Keira Knightley i Eva Mendes) i dwóch mężczyzn (Guillaume Canet i Sam Worthington), a głównym tematem jest zdrada, zarówno fizyczna, jak i psychiczna. „Zeszłej nocy” z miejsca kojarzy się z „Bliżej” Mike’a Nicholsa, w którym bohaterowie wzajemnie się wykorzystywali, by osiągnąć złudne miłosne spełnienie. nawet mieszkanie Keiry jest tym samym mieszkaniem co pary: Roberts-Owen. I choć „Zeszłej nocy” rzeczywiście miejscami przypomina „Bliżej”, Massy Tadjedin kieruje swój film w nieco inną stronę – słowa nie są tak drastyczne, postawy tak mocne, a rezultaty tak pesymistyczne. Młodzi małżonkowie rozdzielają się na jedną noc. Michael wyjeżdża z Laurą, Joanna natomiast tej samej nocy spotyka swojego byłego chłopaka, Alex`a, który niespodziewanie przyjechał do Nowego Jorku. Michael być może rzeczywiście wcześniej nie zauważył, że Laura jest nim zauroczona, ale teraz wie na pewno, gdyż wyznała mu to wprost. Z drugiej strony widać, że on też nie pozostaje obojętny na jej urodę. Joanna natomiast nie opiera się zalotom Alex`a. Ta jedna noc stanie się dla obojga małżonków testem wierności. Głównym punktem programu jest sama definicja zdrady – czy zdradą jest tylko i wyłącznie fizyczny akt, czy też można o niej mówić również w kontekście flirtowania ze świadomością, że w ten sposób można sprowokować jakąś reakcję drugiej strony? Albo inaczej, co jest gorsze: zdrada fizyczna, którą można próbować wyjaśnić kryzysem w związku, męskim testosteronem, kobiecą samotnością czy dziesiątkami innych rzeczy, czy też zdrada psychiczna, która ciągnie za sobą świadomość, że ukochana osoba nie oddała komuś innemu tylko swojego ciała, ale też umysł i prawdopodobnie duszę? Tadjedin stawia przed swoimi bohaterami ciekawe dylematy moralne, nie celując ani przez chwilę w emocjonalny szantaż. Reżyserka i scenarzystka stawia się w roli obserwatorki przyglądającej się spokojnie działaniom protagonistów, którzy popełniają typowe ludzkie błędy i zaniechania, ale dzięki temu stają się bliżsi widzowi. „Nic w filmie nie jest jednoznaczne; każdy gest, każde słowo można interpretować na kilka sposobów. Wątkiem ważnym, ale jedynie słabo zasygnalizowanym jest przebaczenie. Pojawia się on bardzo późno, bo w końcowych scenach i nie jest wystarczająco rozwinięty, ale też pozostawia pole do rozmyślań. Bo czy po zdradzie wybaczenie jest możliwe? I czy da się uniknąć żalu za popełnione czyny? Pytań jest dużo, a odpowiedzi danych w filmie mało. Tak jakby widz już poza ekranem miał sam szukać odpowiedzi.” – źródło. Wśród tylu niepewnych kwestii w filmie jedna jest bezsporna – obsada została bardzo dobrze dobrana. Keira Knightley (która zazwyczaj mnie irytujew roli zazdrosnej, ale też nie całkiem niewinnej żony potrafi dobrze oddać emocje i wątpliwości, które targają jej postacią. Sam Worthington natomiast nie daje się ponieść roli, jest raczej powściągliwy i bardziej wyważony niż jego partnerka z planu. Bardzo możliwe, że taką instrukcję dostał od reżysera, gdyż grany przez niego MIchael właśnie taką postać kreuje – powściągliwego i rozważonego mężczyzny. Największe wrażenie zrobiła na mnie Eva Mendes. Wcieliła się w rolę uwodzicielskiej Laury. Niezwykle ponętnej kobiety, która kryła w sobie jakiś nieokreślony czar sprawiający, że rozważny mężczyzna powoli staje się jej uległy. Ta aura emanowała właśnie od Evy, a nie od jej postaci. „Szalenie kameralny to film. Nie tylko dlatego, że układa się w zmysłowy czworokąt, a erotyczne (czyt. erotyczne, nie seksualne) napięcie aż kipi z każdej wymiany spojrzeń. To też historia o ludziach, ludziach z krwi i kości, którzy walczą ze swoimi słabościami i przegrywają, bo życie nie zawsze układa się tak jakbyśmy chcieli.” – źródło. Ten film jest dowodem na to, że dobra fabuła, świetne wyczucie tempa akcji i ogromna wrażliwość w tonowaniu napięcia po stronie twórców.
Książka Bliżej. Rodzicielstwo bliskości dla tych, którym kończy się cierpliwość autorstwa Jaskółka Joanna, dostępna w Sklepie EMPIK.COM w cenie 29,32 zł. Przeczytaj recenzję Bliżej. Rodzicielstwo bliskości dla tych, którym kończy się cierpliwość. Zamów dostawę do dowolnego salonu i zapłać przy odbiorze!Program TV Stacje Magazyn Ocena melodramat Francja 2010, 90 min W melodramacie "Zeszłej nocy" Keira Knightley i Sam Worthington grają mieszkających w Nowym Jorku młodych małżonków Joannę i Michaela Reedów. Tworzą oni piękną, dobraną i wydawało by się też że i bardzo szczęśliwą parę. Tymczasem pewnego dnia, podczas spotkania w gronie znajomych, Joanna staje się świadkiem dwuznacznej sceny z udziałem jej męża oraz jego atrakcyjnej współpracowniczki Laury (Eva Mendes), o której Michael nigdy wcześniej nie wspominał. Sytuacja ta wzbudza duży niepokój Joanny tym bardziej, że nazajutrz oboje wyjeżdżają w podróż służbową do Filadelfii. Dręczona podejrzeniami bohaterka filmu "Zeszłej nocy" spotyka swojego dawnego kochanka Aleksa (Guillaume Canet), który nadal nie jest jej obojętny. Tej samej nocy zarówno Michael, jak i Joanna muszą zmierzyć się z tą samą ogromną pokusą. Massy Tadjedin Keira Knightley (Joanna), Sam Worthington (Michael), Guillaume Canet (Alex), Eva Mendes (Laura), Scott Adsit (Stuart), Chriselle Almeida (Hostess), William Clemente (Front Desk Clerk), Justine Cotsonas (Maggie), Griffin Dunne (Truman), John Treacy Egan (Client #2) FilmBox Premium HD Poniedziałek 11:20 Co myślisz o tym artykule? Skomentuj! Komentujcie na Facebooku i Twitterze. Wasze zdanie jest dla nas bardzo ważne, dlatego czekamy również na Wasze listy. Już wiele razy nas zainspirowały. Najciekawsze zamieścimy w serwisie. Znajdziecie je tutaj.
20 stycznia 2013 roku weszły przepisy, według których prawo jazdy można było otrzymać maksymalnie na 15 lat, a w przypadku przeciwskazań zdrowotnych najczęściej wad wzroku na krótsze okresy 5-10 lat, a w skrajnych przypadkach nawet tylko roku. Jednocześnie wprowadzono zasadę o konieczności wymiany bezterminowych praw jazdy.
Polish Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese English Synonyms Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese Ukrainian These examples may contain rude words based on your search. These examples may contain colloquial words based on your search. Suggestions Modliłam się o znak potwierdzający moje oskarżenia wobec pana Chiari... i zeszłej nocy się pojawił. I prayed for a sign that I was right in accusing Mr. Chiari... and last night it came. Na litość boską, zeszłej nocy się pobraliśmy. Przyjaciółki mówią, że Sally zazwyczaj zaczyna około 10:00 ale zeszłej nocy się nie pokazała. Her friends said Sally usually started her shift around 10:00 but didn't show last night. Mówię, że się staramy, ale pewnie zeszłej nocy się powiodło. I'm saying we're trying, but I'm guessing last night took. Zeszłej nocy się zakochałem, a dziś już go nie ma. Przyjaciółki mówią, że Sally zazwyczaj zaczyna około 10:00... ale zeszłej nocy się nie pokazała. We'll spare you the awkward hellos and skip straight to the painful good-byes. To, co zeszłej nocy się stało nie chcę jeszcze raz przeżyć. Ta osoba przed nami próbowała zeszłej nocy się do mnie włamać. How would you like to hear a little music? Zeszłej nocy się pan zgodził. Zeszłej nocy się pokłóciliśmy. Other results Zeszłej nocy tak się podnieciłam, że prawie... I just wanted to thank you, Cheryl... because the affirmations have really worked for me. Zeszłej nocy wczołgałem się do łózka sąsiadki. Bo zeszłej nocy tylko się zabawialiśmy. Zeszłej nocy rozstałam się z chłopakiem. To co zdarzyło się zeszłej nocy, zdarza się tylko niewielu ludziom. Zeszłej nocy nie przejmowałaś się granicami. Zeszłej nocy też zmoczyłem się w łóżko. Zeszłej nocy przyśnili mi się twoi rodzice. Your mom and dad appeared in my dream last night and said they missed you. Szkoda, Gdy byłeś ze mną zeszłej nocy wydawało się dobrze... Pity on you were out with me last night you seemed fine... No results found for this meaning. Results: 5852. Exact: 11. Elapsed time: 328 ms. Documents Corporate solutions Conjugation Synonyms Grammar Check Help & about Word index: 1-300, 301-600, 601-900Expression index: 1-400, 401-800, 801-1200Phrase index: 1-400, 401-800, 801-1200 .